Wiersz jako materiał dowodowy w procesie karnym to bardzo rzadkie zjawisko.
Zuzanna Ginczanka, urodzona w 1917 roku w Kijowie jako Zuzanna Polina Ginzburg, już jako młoda poetka zwróciła swoim talentem uwagę świata kultury lat trzydziestych. Potem przyszły wojna i Zagłada. Ginczanka została aresztowana w Krakowie i zamordowana na przełomie roku 1944 i 1945. Żyła zaledwie 27 lat, a nas okradziono z nienapisanych wierszy, które umarły razem z nią.
Dwa lata wcześniej wpadła w ręce niemieckiej policji w okupowanym przez Niemców Lwowie na skutek donosu polskiej gospodyni domu, niejakiej Chominowej. Wtedy przeżyła. W więzieniu napisała swój ostatni zachowany wiersz. Jest on bez tytułu, a jego pierwsze słowa to „Non omnis moriar” – nie wszystek umrę, wyraz nadziei Horacego, że jego wiersze pozostaną żywe.
Ginczanka sarkastycznie nawiązuje do „Testamentu mojego” Juliusza Słowackiego, nasycając jego poetyckie wizje jadowitą ironią. Zwraca się bezpośrednio do donosicielki i jej rodziny. Gorzką spuścizną będzie nie tyle wieszcza poezja, co poduszki i materace prute przez donosicieli w poszukiwaniu ukrytych pożydowskich „skarbów”.
Zofia Chomin, oskarżona m.in. o wydanie Zuzanny Ginczanki i jej rówieśniczki Blumki Fradis, została 19 listopada 1948 roku skazana wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie na cztery lata więzienia i konfiskatę mienia na rzecz Skarbu Państwa. Jej syn Marian został uniewinniony. Wiersz, ocalony dla potomności przez zaprzyjaźnioną z Ginczanką Lusię Karwowską (Sztauber), został przedłożony jako materiał dowodowy. W uzasadnieniu wyroku sąd wyraził przekonanie, że dozorczyni „nie żywiła jakiejś specjalnej nienawiści do Żydów”. „Postępowanie oskarżonej Chominowej, zdaniem Sądu Okręgowego, należy tłumaczyć poziomem jej kultury i panującymi wówczas nastrojami we Lwowie, o czym zeznaje świadek […]”.1
Nie, to nie chochlik drukarski: donosicielstwo wynika z „panujących wówczas nastrojów”. Polski sąd streszcza tymi słowami swój obraz powszechnego nastawienia nieżydowskiej ludności do swoich żydowskich towarzyszy niedoli w okupowanym przez Niemców Lwowie w lipcu lub w sierpniu 1942 roku, tzn. sześć lat przed wydaniem wyroku. To właśnie w sierpniu 1942 roku Niemcy zamordowali tylko we Lwowie 80 000 Żydów. Trudno wyobrazić sobie ludzi bardziej osamotnionych i opuszczonych niż Żydzi lwowscy, stojący w obliczu nazistowskiego ludobójstwa w otoczeniu w dużej części wyzutym z empatii i solidarności.
Nic w sformułowaniach sądu nie wskazuje na to, że świadomie wygłasza opinie kontrowersyjne. Sąd powołuje się na „panujące nastroje” jak na coś oczywistego i nie budzącego wątpliwości, pomimo że ówczesne sądy polskie, z pewnością nieustępujące nikomu w trosce o dobre imię narodu, bynajmniej nie weszły do historii jako ostoja praworządności i prawdomówności.
Pół wieku później komunistyczne państwo satelickie Moskwy zostało zastąpione przez wolną i niezawisłą Polskę, która przez szereg lat była pozytywnym przykładem dla swoich sąsiadów. To już historia. Zarówno zbiorowe sumienie, jak i bogate, aczkolwiek często traumatyczne dzieje są dzisiaj ulubionym obiektem inżynierii politycznej ze strony polskich władz. To samo dotyczy prawodawstwa i sądownictwa. Nowa ustawa przewiduje grzywnę lub pozbawienie wolności do trzech lat dla tego, kto „publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie […]”. Tekst ustawy jest naszpikowany niejednoznacznymi pojęciami i elastycznymi sformułowaniami.
Nikt nie powinien być zdziwiony, jeżeli politycznie nominowani prokuratorzy i sędziowie będą w sądach niepodległej Polski gorliwie oskarżali i surowo osądzali szargających dobre imię Państwa i Narodu swoimi niepochlebnymi opiniami – również i takimi, które sądy komunistycznej Polski traktowały jako niekontrowersyjne i oczywiste zaledwie trzy lata po zakończeniu wojny, mając czas okupacji w świeżej pamięci. Przydałaby się Ginczanka i jej zabójcza ironia, żeby skomentować ten paradoks w formie literackiej.
Wiersz pozostaje najbardziej znanym i podziwianym utworem Ginczanki, a równocześnie jest wstrząsającym świadectwem okropności czasu Zagłady. Najwyraźniej nie utracił zdolności inspirowania do refleksji na aktualne tematy. Przy bliższym zastanowieniu nie ma się z czego cieszyć.
- Agnieszka Haska. „Materiały: „Znałam tylko jedną taką żydóweczkę ukrywającą się…” Sprawa Zofii i Mariana Chominów [opracowanie i wstęp Agnieszka Haska]”. Zagłada Żydów. Studia i Materiały 4:392-407. ↵
***
Non omnis moriar – moje dumne włości,
Łąki moich obrusów, twierdze szaf niezłomnych,
Prześcieradła rozległe, drogocenna pościel
I suknie, jasne suknie pozostaną po mnie.
Nie zostawiłam tutaj żadnego dziedzica,
Niech więc rzeczy żydowskie twoja dłoń wyszpera,
Chominowo, lwowianko, dzielna żono szpicla,
Donosicielko chyża, matko folksdojczera.
Tobie, twoim niech służą, bo po cóż by obcym.
Bliscy moi – nie lutnia to, nie puste imię.
Pamiętam o was, wyście, kiedy szli szupowcy,
Też pamiętali o mnie. Przypomnieli i mnie.
Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze
I zapiją mój pogrzeb i własne bogactwo:
Kilimy i makaty, półmiski, lichtarze –
Niechaj piją noc całą, a o świcie brzasku
Niech zaczną szukać cennych kamieni i złota
W kanapach, materacach, kołdrach i dywanach.
O, jak będzie się palić w ręku im robota,
Kłęby włosia końskiego i morskiego siana,
Chmury prutych poduszek i obłoki pierzyn
Do rąk im przylgną, w skrzydła zmienią ręce obie;
To krew moja pakuły z puchem zlepi świeżym
I uskrzydlonych nagle w aniołów przerobi.
***
Non omnis moriar – mina stolta ägor,
Mina bordsdukars ängar, starka skänkskåpsfästen,
Vidsträckta vita lakan, dyrbara sängkläder,
Klänningar, ljusa kjolar som jag lämnar efter.
Här finns ingen som ärver mina ägodelar,
Låt därför handen vaska fram judinnans saker,
Fru Chomin, bördig från Lvov, ivrig att anmäla,
Mor till en folktysk, med en tjallare till make.
Må du ha glädje av dem, hellre ni än andra.
Mina nära – nej, varken lutan eller äran.
Jag minns er, och ni, när ni såg polisen nalkas,
Mindes mig. Och ni skyndade att informera.
Sitt vid pokalen, vänner, luta er tillbaka
Och fira min begravning. Må bytet behaga:
Turkiska mattor, väggbonader, fat, ljusstakar.
Fortsätt att supa natten lång, och när det dagas,
Skall ni leta guld, ädla stenar och klenoder
I mattor och madrasser, täcken och schäslonger.
Det går verkligen undan när god anda råder,
Hästtagelnystan, sjögrässtoppningens kokonger,
Bolsterfjun, uppsprättade duntäckens molntappar
Gör arm till vinge när de klibbar sig vid fingrar;
Det är mitt blod som binder samman dun med hampa
Och plötsligt skapar änglar av dem som fått vingar.
Tłumaczenie na szwedzki: Jurek Hirschberg
Tekst został również opublikowany m.in. w Nowej Gazecie Polskiej.